Wpatrywałam się w okno kompletnie przerażona zaraz po tym jak wyskoczył.
- Jane, jestem w do… - Moja matka weszła do mojego pokoju i zatrzymała się, gdy obróciłam się żeby na nią spojrzeć. – Jane, co się stało? Wyglądasz jakbyś dopiero co zobaczyła ducha.
Przez kompletną ironie jej wypowiedzi zaśmiałam się delikatnie potrząsając głową.
Ona zaś się na mnie gapiła.
- Przepraszam, nie, nic się nie stało. – Powiedziałam szybko powstrzymując krótki śmiech. – Jest w porządku. - Dlaczego okno jest otwarte? Nie jest tutaj aż tak ciepło, prawda?
- Nie, chciałam tylko sprawdzić czy wszystko działa. – Skłamałam.
- Oh. – Przytaknęła moja matka. – W porządku. Cóż, idę zacząć robić obiad.
- Okej. – Patrzyłam jak odchodzi i gdy tylko drzwi się zamknęły obróciłam się do okna.
Pochyliłam się delikatnie żeby spojrzeć na ziemię, skanowałam całe podwórko w poszukiwaniu Harry’ego. Nigdzie go nie było.
Spojrzałam na moje łóżko, tam gdzie on leżał. Pościel była gładka i wyglądała na nietkniętą – dziwne, kiedy leżał na niej ktoś przez nie wiadomo ile.
Usiadłam na łóżku i zaczęłam myśleć.
Harry jest martwy. Nie ma szans żeby oddychająca, żywa osoba mogła oddziaływać na mnie taki typ dziwnego chłodu. Czułam to naprawdę w sobie, nie tak jak inne zimno, którego istnienie znałam.
Czego on ode mnie chce? Zanim mogłam go zapytać, moja matka wróciła do domu.
A niech cię, mamo.
Pomimo bycia kompletnie zdezorientowaną i całkowicie porażoną faktem, że praktycznie miałam kontakt ze śmiercią nie mogę powstrzymać zaintrygowania. H.S. jest Harrym Stylesem, sarkastycznym i martwym chłopakiem, który pojawił się na moim łóżku, kto na pewno czegoś potrzebował jeśli poprzednio umieścił pudełko, zdjęcie i naszyjnik w moim pokoju.
Uświadomiłam sobie, że Harry Styles to odpowiedź na pytanie czy jest życie po śmierci.
Wstałam i spojrzałam przez okno, moje oczy przesuwały się po ogromnym podwórzu dla żadnego znaku osobliwego chłopaka.
I pomimo kompletnego odurzenia i lekkiego zmęczenia od tej całej męki, chciałam zobaczyć go ponownie.
***
„Niektóre miejsca u jaszczurek, gdy te są wystraszone, mają zdolność odsunąć krew, umożliwiającą im oddzielenie ich ogona od reszty ciała, dzięki czemu odstraszają drapieżnika.”
- Niesamowite! – Mój ojciec krzyknął w podekscytowaniu, kiedy ekran telewizora przedstawiał małego gada rzucającego się z dala od ogromnego ptaka, a jego mały ogon odpadł.
Zmarszczyłam nos.
Mój tato zdecydował się na lekką zmianę i oglądał Animal Planet zamiast History Channel. Przyrzekł, że gdyby nie był profesorem historii, uczyłby biologii.
Typowe, że mój ojciec wybrałby bycie nauczycielem innego i możliwe, że nudniejszego przedmiotu, powinien był wybrać alternatywną ścieżkę w życiu.
Ale hej, to tylko moja opinia.
Usiadłam na kanapie z kolanami przyciśniętymi do klatki i obracałam przywieszkę czaski mojego naszyjnika pomiędzy palcami, próbując skupić się na programie.
- Jesteś okropnie cicho, Jane. – Powiedział mój ojciec, odrywając oczy od telewizora na chwilę. - Zawsze jestem cicho.
Uniósł brew.
- Nie, kiedy byłaś mała, to nie byłaś. Boże, kochałaś wrzeszczeć i krzyczeć o wszystkim. Twoja matka i ja mieliśmy ciężko żeby cię uciszyć. – Zaśmiał się wesoło.
Wzruszyłam ramionami.
- Ludzie się zmieniają. - Tak, ale nie przeobrażają.
Zmarszczyłam brew patrząc na niego.
- Co masz na myśli?
- Jasne, ludzie się zmieniają. Możesz nie być tak głośna, jak kiedyś, ale w środku jesteś wciąż tą samą Jane, która sypnęłaby mąką na swoją matkę, kiedy ta próbowałaby gotować. Małe aspekty osobowości ludzi mogą się zmieniać, ale zawsze zostaje coś znajomego w środku.
Wpatrywałam się w mojego ojca przez kilka chwil zanim prychnęłam.
- To jest głębokie, tato. - Głębokie jak Rów Mariański.
Wywróciłam oczami.
- Jesteś takim nerdem. - To logiczne stwierdzenie. Rów Mariański jest najgłębszym rowem na świecie!
Potrząsnęłam głową i spojrzałam z powrotem na telewizor, kiedy ojciec się zaśmiał opierając się o oparcie kanapy i wracając uwagą do programu.
Dziesięć minut później stwierdziłam, że w całym wszechświecie nie ma nic nudniejszego niż oglądanie reszty programu, w którym temat o cofających krew jaszczurkach zmienił się w temat o dziwnych nawykach afrykańskich żukach gnojakach. Zwlekłam się z kanapy i pomimo protestów ojca, że żuki gnojaki to „jedne z najbardziej interesujących organizmów na Ziemi!” poszłam do pokoju.
Nie są. One formują gówno w kulkę i potem je jedzą. Nie ma w tym nic interesującego.
Ściągnęłam swoją koszulkę i rzuciłam ją na podłogę, po czym weszłam do garderoby i przebrałam się w pidżamę.
Obróciłam się i spojrzałam na siebie w lustrze, które powiesiłam w szafie.
Nie byłam już prawie tak zakompleksiona jak kiedyś. Jeśli spojrzałabym na siebie w długim lustrze kilka miesięcy temu, to byłabym potwornie obrzydzona swoim widokiem. Teraz jest lepiej. Pomijając tych, którzy sprawili, że poczułam się gorsza, ale na koniec dnia ja ciągle patrzę na mój brzuch i uda i blizny na moich nadgarstkach i chce mi się krzyczeć.
Westchnęłam i wyszłam z szafy związując włosy w kitkę.
Minęło dokładnie dwa dni odkąd Harry pojawił się w moim pokoju, a ja nie robiłam nic prócz zastanawiania się, gdzie on był. Co się robi, gdy jest się martwym? Jak to jest? Czy to się nudzi?
Te wszystkie pytania były tymi, o których pomyślałam w ciągu minionych dni, chcąc zapytać Harry’ego, jeśli w ogóle go jeszcze zobaczę. Czułam, że to oczywiste, że znów go napotkam – inaczej czemu zostawiałby mi przypadkowe zdjęcie i naszyjnik, a potem pokazałbym się w moim pokoju?
Może powinnam kupić planszę Ouija*.
Żartuję. Zupełnie żartuję.
Otworzyłam okno biorą oddech świeżego powietrza. Jest sobotni wieczór i nie mogłabym być bardziej zadowolona, że nie muszę być jutro w szkole. W większości moje weekendy składają się na oglądanie powtórek „Przyjaciół”, w czasie gdy moja matka próbuje wcisnąć mi warzywa zamiast chipsów i śmieciowego jedzenia, a to stało się dla mnie wygodnie. Wolałam być sama niż w towarzystwie masy pijanych ludzi w moim wieku, którzy są zbyt odurzeni, żeby wiedzieć która jest prawa, a która lewa. Pozwijcie mnie.
Usłyszała kroki w korytarzu i jęknęłam wewnętrznie. Prawdopodobnie był to mój ojciec, chcący żebym zeszła na dół dokończyła oglądanie z nim programu. Założę się, że część o żukach gnojakach już się skończyła.
- Tato, nie chcę… - Szybko się zacięłam, słowa uwięzły mi w gardle.
- Spodziewałaś się kogoś innego? – Zapytał Harry zamykając za sobą drzwi. Wyglądał dokładnie tak samo jak dwa dni wcześniej – biały sweter, czarne jeansy i oczy o najjaśniejszym odcieniu zielonego na jaki kiedykolwiek miałam przyjemność się natknąć.
- Uh, ta. – Zdołałam wykrztusić . – Mojego taty, właściwie. - Oh, to jest ten facet siedzący na kanapie na dole?
Przytaknęłam.
- To, uh… to może być on. - Rozumiem. – Oczy Harry’ego poruszyły się na mnie w górę i w dół i przeniosły się na okno. – Planujesz wyskoczyć?
Potrząsnęłam głową, obracając się i zamykając je.
- Nie. Po prostu…- Szukałaś mnie. – Kąciki jego ust drgnęły, zagrożone zmianą w koślawy uśmiech.
- Cóż, pojawiłeś się w moim pokoju znikąd, powiedziałeś mi, że jesteś martwy, a potem wyskoczyłeś przez okno. Co, tak na marginesie, jest niezwykle niebezpieczne i równie głupie.
- Tutaj nie chodzi o to, czego ja chcę od ciebie. – Powiedział robiąc kilka kroków do mnie. – A bardziej o to co musi zostać zrobione. – Trzymał swoje ręce za plecami, przesuwając językiem po jego ustach.
Odrzucił to tyłu głowę i się zaśmiał.
- Niebezpieczne. – Powtórzył. Złączył swoje spojrzenie z moim unosząc brew. – Jak coś może być niebezpieczne, kiedy jesteś już martwa?
Zmrużyłam na niego oczy.
- Czego ode mnie chcesz? – Zadałam mu pytanie, na które nie zdołał mi odpowiedzieć ostatnim razem, gdy nasze drogi się przecięły. - Tutaj nie chodzi o to, czego ja chcę od ciebie. – Powiedział robiąc kilka kroków do mnie. – A bardziej o to co musi zostać zrobione. – Trzymał swoje ręce za plecami, przesuwając językiem po jego ustach.
- Przestań mówić szyfrem. – Wypaliłam, krzyżując ręce na piersiach. – Po prostu mi powiedz kim ty, do diabła jesteś i czego ode mnie chcesz żebym wyrzuciła to z głowy i żyła swoim życiem.
- Tym razem tylnymi drzwiami. Twój ojciec nie jest zbytnio uważny na to co jest wokół, gdy ogląda telewizje.
- Ta, to jest akurat dosyć słuszne. – Dziwne zimno, którym emanował wydawało by się, że szeptało w powietrzu, kolidując z moją skórą i wysyłając dreszcze przez moje ciało.
- Czemu jesteś taki zimny?
- Śmierć nie pielęgnuję tego efektu.
- Nie. – Odpowiedziałam kategorycznie.
- Dlaczego nie?
- Jesteś martwy. I prawie cię nie znam.
- Co, jesteś jakaś anty-martwa, czy co?
- Jest coś takiego?
- Wydaję się jakbyś to dopiero co stworzyła, więc.
- Chyba tak, w takim razie.
- Szkoda.
- Dlaczego to?
- Zmarli przynoszą światu to czego żywi nie zdołali.
- To znaczy?
Uśmiech przebiegł po jego ustach.
- Musisz się wiele dowiedzieć o życiu po śmierci Jane. A ja cię tego wszystkiego nauczę.
- Zadziorna. – Zaobserwował Harry przechylając delikatnie swoją głowę.
Pozostałam nieruchomo, kiedy podchodził do mnie, jego blade oczy zwęziły się analizując mnie.
- Jak się dostałeś do domu? – Spytałam go.- Tym razem tylnymi drzwiami. Twój ojciec nie jest zbytnio uważny na to co jest wokół, gdy ogląda telewizje.
- Ta, to jest akurat dosyć słuszne. – Dziwne zimno, którym emanował wydawało by się, że szeptało w powietrzu, kolidując z moją skórą i wysyłając dreszcze przez moje ciało.
- Czemu jesteś taki zimny?
Uśmiechnął się połowicznie na moje pytanie.
- Moje organy nie funkcjonują. – Powiedział delikatnie wzruszając ramionami. – Dlatego też nie utrzymuje homeostazy.**
- Ale to jest taki dziwny rodzaj zimna. – Odparłam. – To prawie… przyprawia o ciarki w kościach. - Śmierć nie pielęgnuję tego efektu.
Po tym przestaliśmy rozmawiać na kilka chwil. Wpatrywał się we mnie prawie z ciekawością, gdy spojrzał na mnie ponownie. Dlaczego on mi się ciągle tak przyglądał? Nie byłam interesującym widokiem.
Miałam tyle pytań do niego. Tyle, tyle pytań.
Ale skupiłam się na patrzeniu na niego tak jak patrzył na mnie on, zafascynowana aksamitną i bladą skórą, którą miał i czerwienią rzeźby jego ust.
- Chciałbym żebyś ze mną gdzieś poszła. – Powiedział w końcu. - Nie. – Odpowiedziałam kategorycznie.
- Dlaczego nie?
- Jesteś martwy. I prawie cię nie znam.
- Co, jesteś jakaś anty-martwa, czy co?
- Jest coś takiego?
- Wydaję się jakbyś to dopiero co stworzyła, więc.
- Chyba tak, w takim razie.
- Szkoda.
- Dlaczego to?
- Zmarli przynoszą światu to czego żywi nie zdołali.
- To znaczy?
Uśmiech przebiegł po jego ustach.
- Musisz się wiele dowiedzieć o życiu po śmierci Jane. A ja cię tego wszystkiego nauczę.
__
* Homeostaza – zdolność utrzymywania stałości parametrów wewnętrznych w systemie. Pojęcie to zwykle odnosi się do samoregulacji procesów biologicznych. [wikipedia] (przyp. tł.)
** Ouija (czyt. łi-dżi lub łi-ja; prawdopodobnie od fr. oui i niem. ja oznaczające tak) – deska albo plansza z nadrukowanymi literami alfabetu oraz innymi znakami, które kolejno wskazywane (przez ducha lub osobę trzymającą wskaźnik – często odwrócony do góry dnem kieliszek) tworzą wyrazy tworzące odpowiedź na pytania zadawane przez członków seansu spirytystycznego. [wikipedia] (przyp. tł)
______________
Cześć wszystkim!
Kolejny rozdział. Jak się podobał? :D Sorki za lekkie spóźnienie, ale siatkówka zaskakuje. ;P
Ugh, był zwiastun zrobiony przez autorkę i miałam dodać do niego polskiego napisy, ale niestety go usunęła. :( No cóż, może doda niedługo następny.
Do następnego, który będzie gdzieś w poniedziałek. Jeśli do poniedziałku się nie pojawi, to wam napiszę kiedy będzie na pewno. xx
Dziękuję za ponad 1600 wyświetleń! :) Dopiero co czwarty rozdział i naprawdę dla mnie to dużo. I dziękuję za każdy komentarz. *dziki dance Harolda*
Rozdział jak zwykle niesamowity :). Czekam na następny. Pozdrawiam i życzę weny Kamila ♥
OdpowiedzUsuńciekawe co nasz Harold chce jej pokazać hahaha ( jeśli wiesz co mam na myśli hahaha ;D ) a tak to chyba to co zawsze czyli "świetny rozdziała " czy " czekam na następny " itd. to chyba jest już oczywiste ;] więc do następnego
OdpowiedzUsuńBuziaki XXX
Skoro opóźnienie jest spowodowane siatkówką to wybaczam :D Wczorajsze mecze były cholernie emocjonujące <3
OdpowiedzUsuńDobra, ale wracam do konkretów. Rozdział jest świetny.. A postać Harrego.. Szczerze? To brak mi słów jak opisać jego osobę. Jest cholernie intrygującym bohaterem i zostaje w pamięci... Wciąż jest ta tajemnica kim, bądź czym on jest i w sumie po co? To nadaje tylko smaczku całości :D
Jane jest świetną główną bohaterką. Taką nietypową i oryginalną. Bardzo ją polubiłam :)
Czekam kochana na następny <3
Ciekawe gdzie Harry chce ją zabrać. Może wystraszy ją trochę?
OdpowiedzUsuńCzekam na następny :)
XOXO
Fanfiction poleciła mi siostra, i muszę przyznać jej rację. To jest genialne! Kiedy to czytałam, miałam ciary na plecach i zrobiło mi się zimno.. Dodaje do obserwowanych i z niecierpliwością czekam na kolejny! :) x
OdpowiedzUsuń+ W wolnej chwili zapraszam do siebie.
Swietne! może postaraj sie o wypromowanie tłumaczenia? np. napisz do tlumaczki chillsa lub aftera, hm?
OdpowiedzUsuńhmm, muszę o tym pomyśleć. nie chcę wyjść na taką 'pewną siebię" xd w końcu to bambiswager. xd
OdpowiedzUsuńPrzepraszam, że dopiero teraz, ale brak czasu, jak zwykle. :/
OdpowiedzUsuńWOW! *-*
Jak ja uwielbiam tego tajemniczego Harry'ego! Jest naprawdę intrygującym bohaterem, innym, choć nie ze względu na brak życia. :D haha
Zastanawiam dlaczego Harry nachodzi Jane, może się zakochał? :D Cofam, martwy człowiek chyba nie może się zakochać. :D
Ciekawe co pokaże Jane? Bez dziwnych myśli to piszę :D (żartuję)
Czekam na kolejny rozdział, pozdrawiam!
@CookieHarrys xx
Zapraszam do wpisania się w spisie tłumaczeń ;) http://spistlumaczen1d.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńMożesz już dodać button do spisu ;)
Usuń