6/09/2014

Trzynaście

Zapowietrzyłam się patrząc z Harrym, jak Max po ciuchu odchodził od grobu wycierając łzy rękawem.
Nigdy nie widziałam tak długo nie uśmiechającego się Maxa.

Czy to on był zabójcą? Najlepszy przyjaciel Harry’ego?

Ta myśl wydawała się być tabu, ale wszystko jest możliwe.
Kiedy wiedzieliśmy, że tylko nasza dwójka jest na cmentarzu, Harry wyszedł zza drzewa kierując się do grobu, a ja poszłam za nim.
- Max…
- Nie. – Uciął marszcząc brwi, kiedy wpatrywał się w prosty nagrobek przed nami. – Nie.
- Sam powiedziałeś, że to mógł być ktokolwiek.
- Nie Max. To nie mógł być Max.

Pokręciłam głową. Nie mieliśmy wystarczających faktów żeby mieć jakiekolwiek podejrzenia, a bycie ciekawym nie zbyt pomagało.

Przyglądałam się orchideom leżącym na ziemi przed kamieniem.
- Harry Styles. – Przeczytał. – 1995-2013. Spoczywaj w pokoju.

Ten napis wydawał się  tak prosty, przy tak skomplikowanym chłopaku.

- Naprawdę oglądałeś własny pogrzeb?
Przytaknął.
- Tak. Chciałem zobaczyć, co powiedzą.
Pokręciłam głową.
- Boże, nie mogę sobie tego wyobrazić.  – Odparłam. – Być na własnym pogrzebie.
Harry wzruszył ramionami.
- To nie to, że ma to jakieś znaczenie. Moi rodzice wyprowadzili się tydzień później.
Przeczytałam napis jeszcze kilka razy.

Spoczywaj w pokoju.

- Więc to tak. – Powiedziałam spoglądając na Harry’ego. – Jesteś naprawdę martwy.
Kąciki jego ust się wykrzywiły.
- Myślałaś, że jest inaczej?

Wzruszyłam ramionami uśmiechając się.
- Nie wiem, przez ten cały czas mała część mnie myślała, że robisz sobie jaja.
Odchylił głowę do tyłu śmiejąc się, a dłonie zanurzył w przednich kieszeniach jego spodni. Ja śmiałam się razem z nim i to było miłe uczucie.

Jego śmiech ucichł i tylko subtelnie się uśmiechał patrząc w dal. Mój uśmiech zniknął.
- Harry. – Rzekłam, a on odwrócił się do mnie i spojrzał w oczy. Przystanęłam z nogi na nogę. – Myślisz… myślisz, że jest nawet malutkie prawdopodobieństwo, że Max…?
- To nie był on. Naprawdę, Jane.
- Wypierasz się.
- Nie masz dowodów.
- I ty też.
- Był moim najlepszym przyjacielem. Jakbyś się czuła, jakby ktoś podejrzewał, że twój własny przyjaciel cię zamordował?
- Nie wiedziałabym. – Warknęłam. – Nigdy nie zostałam zabita i nigdy nie miałam najlepszego przyjaciela. – Skrzyżowałam ręce na piersi.

Brwi Harry’ego wystrzeliły do góry.
- Nigdy nie miałaś najlepszej przyjaciółki?
Zarumieniłam się.
- Nie. Cóż, miałam masę fałszywych przyjaciół, ale…
- Wow. – Odparł Harry. – Masakra.
Prychnęłam.
- Dzięki.
- Nie, nie miałem tego na myśli. – Powiedział uśmiechając się połowicznie.

Odwróciłam od niego głowę wzdychając cicho. Naprawdę nie chciałam już prowadzić z nim tej rozmowy.
- Ja mogę być twoim najlepszym przyjacielem, jeśli chcesz.
Z powrotem na niego spojrzałam.
- Ty?
- Tak, czemu nie? – Uśmiechnął się.

Ledwo się powstrzymałam żeby nie odpowiedzieć mu jakąś odzywką o tym, że jest zimny i martwy.
W zamian, uśmiechnęłam się do niego, a on wciąż odwzajemniał gest i tak przez chwilę staliśmy – szczerząc się do siebie przed jego grobem, na pustym cmentarzu. I wydawało się, że wszystko ma sens.


***

W poniedziałek siedziałam cicho na lanchu.

Max usiadł obok, nawijając o jakimś meczu koszykówki, który był dzień wcześnie. Oliver usiadł naprzeciwko nas dołączając i przytakując Maxowi w rozmowie o sporcie.

Ava i Estella podeszły do Olivera i usadowiły się obok na ukos ode mnie. Estella posłała mi uśmiech, a Ava mnie zignorowała.

Ria zachowywała się normalnie, czyli szkicowała sobie coś w notatniku i po cichu jadła jabłko. Jej włosy upięte były w misterny warkocz, który opadał na jej ramiona. Uśmiechnęła się do mnie szybko, po czym skupiła się na rysowaniu.

Jenna usiadła obok Maxa unikając mojego wzroku.

Muszę ją złapać, kiedy będzie sama żeby zapytać ją o Harry’ego, i to szybko.

- W porządku, Jen? – Spytał Oliver, po czym puknął jej łokieć swoim. – Jesteś jakaś cicha.
- W porządku. – Warknęła sucho skubiąc swoją sałatkę.

Oliver uniósł ręce w geście poddania i odwrócił się z powrotem do Maxa.

Chciałam zapytać Maxa, co robił na cmentarzu, ale to wzbudziłoby tylko jego podejrzenia. Na razie chciałam skupić się na Jennie.

Ava wyciągnęła szminkę ze swojej torebki i otworzyła kieszonkowe lusterko, po czym nałożyła na usta krwisto czerwoną pomadkę.

- Hej Jenna, mogę zobaczyć twoje notatki z historii? – Zapytał Max.
Jenna spojrzała z nad sałatki na niego.
- Czemu mnie o to pytasz? Poprosisz Ria’e, to ona jest ta mądra.
Ria spojrzała na nią marszcząc brwi.
- Serio, Jenna, wszystko w porządku?

- Powiedziałam, że  w porządku. – Zakpiła. Wstała od stołu rzucając serwetkę na swoją tace, po czym ją podniosła i odeszła zostawiając nas oniemiałych.

- Co to było do cholery? – Zapytała Estella.
Przygryzłam na chwilę wargę, zanim wstałam i zebrałam swoje rzeczy.
- Porozmawiam z nią. – Odparłam. – Może jest po prostu zdenerwowana.

- Albo odwiedził ją diabeł w czerwonej sukience. – Przemówiła Ava uśmiechając się pod nosem. Estella parsknęła, a usta Ria’i wykrzywiły się w uśmiechu, przy czym kręciła głową.

Oliver był zdezorientowany.

- To znaczy, że ma okres. – Odparła Ava wywracając oczami na Olivera.
Ten zmarszczył nos, a Max spojrzał na nią jakby właśnie mu powiedziała, że gotuje króliki dla sportu.

Powiedziałam im, że złapię ich później i odeszłam.

Wyrzuciłam po drodze na zewnątrz śmieci  i skierowałam się na dziedziniec szukając Jenny. Rozglądałam się za jej blond włosami skanując teren.

Kątem oka zauważyłam jasne włosy, odwróciłam się i zobaczyłam ją krążącą przy rogu budynku.
Przyspieszyłam tępo truchtając przez dziedziniec żeby do niej dotrzeć.

- Jenna!
Obróciła się i kiedy na mnie spojrzała jej oczy były zaszklone. Pokręciła na mnie głową.
- Odejdź ode mnie. – Powiedziała. – Nie chcę z tobą rozmawiać.
- Jenna. – Odparłam zatrzymując się żeby złapać oddech. – Ja…
- Nie wiem kim ty myślisz, że jesteś śledząc mnie. – Rzekła krzyżując ręce na piersiach.
- Chciałam zobaczyć, czy wszystko jest z tobą okej. – Powiedziałam.
- Bzdura. – Warknęła. – Nie jestem debilką.

Westchnęłam.
- No dobra. – Odparłam. – Chciałam cię o coś zapytać, ale też i upewnić się, że wszystko z tobą w porządku.
 Jenna zacisnęła szczękę.
- Czemu miałabym odpowiedzieć akurat tobie.
Zwilżyłam usta. Miałam już dość jej wredności.

- Bo wiem, że ty coś wiesz i doskonale wiesz o czym teraz mówię.
Jenna cofnęła się, opierając się o ceglany mur, a jej oddech przyspieszył. W jej oczach pojawił się jakiś błysk.

- Dlaczego rozpoznałaś mój naszyjnik?  - Spytałam ściszając głos. – I dlaczego Ava miała taki sam?
Nic się nie odezwała, a tylko wpatrywała się we mnie swoimi świecącymi niebieskim oczami.
- Powiedz mi, dlaczego. – Przyciskałam ją.
Odwróciła głowę głęboko oddychając.
- Ava dostała go od jej chłopaka kilka miesięcy temu. – Odpowiedziała prosto.
- Kim jest chłopak Avy?
- Nie znasz go. – Unikała mojego wzroku.

Gdybyś tylko wiedziała.

- W takim razie jak ma na imię?
- Czy to ma jakieś znaczenie?
- Jestem ciekawa. Znaczy, ten chłopak miał dobry gust w biżuterii, jeśli dał jej ten sam naszyjnik, który mam ja. – Uniosłam brew mając nadzieję, że kupuje tą gównianą wymówkę.

Policzki Jenny zarumieniły się.
- Harry. – Powiedziała, ale szybko zamknęła usta, jak gdyby właśnie zgrzeszyła.
- Harry?
- To jego imię.
Zmarszczyłam brwi.
- Słyszałam, że ktoś o imieniu Harry popełnił samobójstwo tego lata.
Jenna wyglądała na porażoną.
- A może to był inny Harry. – Wzruszyłam ramionami przyglądając się jej uważnie.
Jej dolna warga zadrżała.
- Gdyby to było tylko możliwe. – Prawie wyszeptała i ku mojemu zdziwieniu, ukryła twarz w dłoniach i zaczęła łkać.

Położyłam rękę na jej ramionach i poprowadziłam ją do najbliższej ławki na dziedzińcu próbując ją pocieszyć. Obdarzono nas kilkoma dziwnymi spojrzeniami, ale ja posłałam im mój najbardziej śmiertelny wzrok i większość widzów się odwróciła.

Jenna płakała jeszcze kilka minut rozmywając cały makijaż. Sięgnęłam do torebki po chusteczki, a ona podziękowała mi cicho powoli ścierając łzy.

Kiedy w końcu się uspokoiła wzięła głęboki oddech, po czym na mnie spojrzała.
- Chcesz o tym porozmawiać? – Spytałam delikatnie.
Poruszyła się i spojrzała przed siebie. Jej broda subtelnie poruszyła się przytakując i to było wszystko czego potrzebowałam.

- Co stało się z Harrym? – Wyszeptałam.
- Podczas wakacji. – Zaczęła zachrypniętym i cichym głosem od płaczu. – Coś na pewno stało się Harry’emu, ale to nie było samobójstwo. – Spojrzała na swoje kolana skubiąc paznokcie.
Ja byłam cicho.

Chwyciła zębami swoją wargę i przetarła kącik oka chusteczką.
- Został zabity. – Jej broda zadrżała, a powieki szybko mrugały.
Rozchyliłam usta.
- Jak?
Wzruszyła ramionami.
- Nie wiemy kto… - Pokręciła głową.
- Ktoś go zabił?
- Tak.
- A on dał naszyjnik Avie zanim…?
Jenna wzruszyła ramionami.
- Wszystko co wiem, to, że to było w jej domu, zanim wszystko się stało, a ona się tym przechwalała.
- I on wyglądał dokładnie jak ten. – Wskazałam na przywieszkę, a ona na nią spojrzała i przytaknęła.
- Prawie identyczny.

Zdezorientowanie przemknęło mi po głowie, ale je zignorowałam.
- Znaleźli ciało?
Jenna pokręciła smutno głową, a ja położyłam rękę na jej ramieniu.
- Przykro mi. – Odparłam.
Wzięła drżący oddech.
- Przepraszam, że tak się na ciebie wkurzyłam. – Powiedziała. – Ludzie tutaj nie lubią za bardzo mówić o tym, co przytrafiło się Harry’emu Styles’owi.
- Dlaczego?
Wpatrywała się we mnie.
- Ty wiesz o jego rodzinie, prawda?
Pokręciłam wolno głową.
- Zamknęli śledztwo. – Powiedziała. – Dali w łapę policji. A przynajmniej tak słyszałam.

Rodzina Harry’ego?

Pokręciłam głową zamykając na chwile oczy.
- Wow.
- Wiem.
Nagle zadzwonił dzwonek zaskakując nas obie.
- Powinnam iść na lekcje. – Odparła Jenna przerzucając torbę przez ramię. Wytarła oczy po raz ostatni. – Do zobaczenia, Jane.

Przytaknęłam i patrzyłam jak odchodzi, a moje myśli wirowały.
Nie ruszyłam się, w trakcie gdy inni schodzili z dziedzińca do swoich klas.

Wstałam raptownie i poszłam w przeciwnym kierunku, czyli na parking. Naprawdę mało mnie obchodziło teraz, że spóźnię się na zajęcia, szłam szybko dopóki nie dostałam się do auta.

Odblokowałam zamek i otworzyłam tylne drzwi.
- Wiedziałam. – Powiedziałam do Harry’ego. Usiadł prosto i przesunął się robiąc dla mnie miejsce.
- Sorki. – Wzruszył ramionami uśmiechając się łobuzersko.
- Właśnie rozmawiałam z Jenną. – Rzekłam żeby szybko przejść do rzeczy. Wsunęłam się na siedzenie obok niego i przeczesałam palcami włosy.

Harry kiwnął głową pochylając się i układając brodę na swojej dłoni.
- I?
Wzięłam oddech.

- I myślę, że musimy się wybrać z wizytą do twoich rodziców.  

________________
Witam was w ten piękny dzień! xx

Ja płynę, ale w sumie nie narzekam, bo kocham takie upały. :)

Ktoś oglądał mecze chłopaków? 
Ja jestem z nich dumna i naprawdę wielkie brawa. Także. :D

Następny rozdział tłumaczony jest przez Magson, więc nie potrafię wam powiedzieć, kiedy będzie. 
Ale wielkie brawa dla naszej współtłumaczki, bo zdała prawko więc *Applause Lady Gagi gra w tle*.

Do następnego. ♥

14 komentarzy:

  1. Oglądałam mecz :) oni są super :) mam podejrzenia co do mordercy Harrego, mam wrażenie ze to Ava :) @Mika69_1D

    OdpowiedzUsuń
  2. O matko, genialne *.* @emili_sd

    OdpowiedzUsuń
  3. Ale super...
    Dzieje się! hihi
    Uwielbiam to ff!
    Czekam na kolejny xx
    @NiamsLov

    OdpowiedzUsuń
  4. Jezu, coraz bardziej się zagłębiam.
    Nie mogę doczekać się nexta!
    @Hazz_You_And_I
    badsidefanfiction.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny rozdział, czekam na następny

    OdpowiedzUsuń
  6. Nareszcie sie cos wyjaśniło! Nie wiele, ale zawsze cos XD

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetny rozdział :3

    OdpowiedzUsuń
  8. Boooosieeeeee
    Ni moge sie doczekac nexta xxx
    Ten rozdział >>>>>>
    To ff >>>>
    @Faza_Bo_Hazza

    OdpowiedzUsuń
  9. WOW świetny XDDD Corazzzz ciekawiej XD
    Czekam na next <3

    OdpowiedzUsuń
  10. wow, nigdy nie podejrzewałabym jego rodziców, a jednak.. rozdział genialny, nie mogę doczekać się kolejnego <3

    OdpowiedzUsuń
  11. ciekawe to opowiadanie postaram się zaglądać : ) a nagłówek prześliczny ;d

    zapraszam: http://lit-fanfiction.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  12. halo, co się dzieje, dlaczego nie tłumaczycie dalej? :c to opowiadanie jest wspaniałe, ale stanęło w miejscu... jeśli nie macie czasu ani chęci do dalszego tłumaczenia po prostu przekażcie je komuś kto doprowadzi je do końca, szkoda że nic się tu nie dzieje od czerwca, i naprawdę szkoda tego opowiadania bo jest po prostu świetne (:

    OdpowiedzUsuń

Każdy komentarz dodaje motywacji do tłumaczenia, więc pozostaw po sobie jakieś słowo. x