TAK, TAK! DOBRZE WIDZICIE! Nowy rozdział. Pewnie
większość z was już zapomniało o Phantomie, ale ja nie. Od odstaniego
update myślałam o nim codziennie, ale kiedy zabierałam się do
przetłumaczenia za każdym razem nie mogłam skończyć. Kilka razy usunął
się plik. Standardowe historie, aczkolwiek prawdziwe. Mam nadzieję, że
chociaż 1/3 z was przeczyta ten rozdział. Ja szczerze po prostu
zatęskniłam za tym. Poprzez pracę i zmęczenie chciałam przypomnieć sobie
moment zanim stałam się 'dorosła', poszłam do pracy i straciłam to
życie, kiedy jedynym problemem były nieodrobione lekcje. Trochę
dramatycznie, ale po prostu życie licealne is over.
Tak słowem wstępu, a teraz zapraszam do lektury. ♥
___________
Przygryzłam wargę, niewinnie uśmiechając się do rodziców, którzy patrzyli się na mnie
z surowym wyrazem twarzy oraz skrzyżowanymi rękoma na piersi.
- Cześć. - Powiedziałam.
- Jest piętnaście minut po północy, młoda damo. - Powiedziała moja mama.
Wypuściłam trochę powietrza z płuc, próbując szybko wymyśleć sobie jakąś wymówkę.
- Mhmmm…
- Jane, myślałam, że ten etap mamy już za sobą. Znów późne wracanie do domu? Czyżbyś nie mogła wymyślić jakiejś wymówki? Czy wróciłaś do picia? – Kontynuowała mama.
- Nie, nie wróciłam do picia. - Prychnęłam. - I pojechałam tylko na przejażdżkę, okej?
- Aż do północy??
- To była długa przejażdżka. W każdym razie mogę iść już do łóżka?
Moi rodzice wymienili ze sobą porozumiewawcze spojrzenia.
- W porządku, ale masz szlaban. - Powiedziała mama. - Zakaz jazdy samochodem, chyba, że do i ze szkoły. A jutro porozmawiamy o reszcie kary.
Rozpaczliwie spojrzałam się na ojca, szukając jakiejś pomocy, zrozumienia sytuacji, ale on tylko przytaknął na to, co powiedziała matka.
- Dobra. – Prychnęłam. Przemknęłam obok nich i poszłam na górę starając się utrzymać złość na wodzy. Uziemienie, to nie było to, czego w tym momencie potrzebowałam. Szczególnie nie teraz, kiedy próbuję odnaleźć mordercę Harry'ego. Niemniej jednak ten maleńki szczególik wolałam zatrzymać dla siebie.
Mamo, Tato, wiecie co mi się przytrafiło? Poznałam zmarłego chłopaka i teraz narażając swoje życie pomagam mu znaleźć jego mordercę, żeby mógł przejść na drugą stronę. Nie macie nic przeciwko, prawda?
Trzasnęłam drzwiami od pokoju i fuknęłam. Bycie impulsywną osobą ma swoje zalety, ale niestety również wyniszczające wady.
Dobrze, że rodzice nie wiedzą o tym, że opuściłam drugą połowę dzisiejszych szkolnych zajęć. Mam tylko nadzieję, że uda mi się wymyśleć wystarczająco dobrą wymówkę na jutro, zanim szkoła o mnie wsypie.
Przebrałam się w piżamę i położyłam się na łóżko, po ciemku wpatrując w sufit.
Wróciłam do wspomnień z Vancouver, kiedy to złapałam dłoń Harry'ego. Wtedy na moment zapomniałam o tym, że przecież nie czuje fizycznie dotyku. Tak bardzo jestem przyzwyczajona do fizycznych gestów - ba, wszyscy ludzie są do tego przyzwyczajeni. Do pocieszających dłoni na ramieniu albo do radosnego przybijania sobie piątki czy też żółwika. Te wszystkie drobne gesty są częścią tym, kim jesteśmy. Przecież to są tak bardzo oczywiste rzeczy, a Harry jest ich pozbawiony.
Wspaniałe było to, jak jego dotyk sprawiał, że przeszywał mnie dreszcz - dwa przeciwieństwa natury, gorąco i zimno, które łączyły się w jego martwym istnieniu.
Śmierć zabrała mu ciało, dotyk i oddech, ale za to zostawiła duszę.
***
Zaszłam za róg kierując się do damskiej łazienki. Dziwnie było włóczyć się po szkole, kiedy reszta uczniów była w salach lekcyjnych. Było tak cicho i spokojnie.
Nagle usłyszałam kroki z drugiego końca korytarza i zauważyłam szybkie mignięcie sylwetki Maxa zanim schowałam się z powrotem za zakrętem. Był z kimś ale niestety nie miałam wystarczająco dużo czasu by zauważyć kim jest druga osoba. Na szczęście Max mnie nie zauważył.
Próbowałam uspokoić oddech, kiedy zaczęli rozmawiać.
- Co masz na myśli mówiąc, że poszedłeś na jego grób?
To Ava.
- Parę dni temu zostawiłem tam kwiaty. - Powiedział Max. Ich głosy nie były jakieś głośne, ale dla mnie wystarczające, żebym cokolwiek podsłuchała.
- Czy zdajesz sobie sprawę z tego jak bardzo idiotyczne to było? Boże, Max, przysięgam… czasem to w ogóle nie myślisz.
Szli powoli, ale to było tylko kwestią czasu, kiedy skręcą.
- Oj proszę cię, przecież śledztwo zostało już zamknięte. Nic się nie stanie. - Powiedział Max, po czym zaśmiał się z arogancją.
Zatrzymali się.
- Kojarzysz tę nową dziewczynę, Jane?
Serce podskoczyło mi do gardła i zmarszczyłam brwi.
- Co z nią? - zapytał Max.
- Nie wydaje ci się trochę … dziwna?
- Nie. Dlaczego wydaje się dziwna dla ciebie?
- Nie wiem. Przeprowadziła się tutaj nagle, prawda?
- To pewnie przez pracę jej rodziców. Z tego powodu wszyscy się tutaj przeprowadzają.
- Jest straszliwie tajemnicza.
- Czemu tak myślisz?
- Dlaczego cały czas nosi bluzki z długim rękawem? Przecież nie jest aż tak zimno.
Co mają długie rękawy bluzki do bycia tajemniczą?
Gorąco wstąpiło mi na policzki. Duża część mnie chciała wyjść zza zakrętu i zmierzyć się
z nimi, ale się powstrzymałam.
- Któż to wie i kogo to obchodzi? Nic nie musi z tym robić.
- Masz rację. - Ava westchnęła, a dwójka znów zaczęła iść. - Mimo wszystko nie możesz pozwolić sobie odwiedzanie jego grobu. Doskonale wiesz, że to jest ryzykowne.
- Ava, on był moim najlepszym przyjacielem.
- Ale został też zamordowany. - Prychnęła Ava ściszając głos. - Chyba nie zapomniałeś o tym, prawda?
Serce zaczęło mi bić głośniej.
Nastała krótka cisza.
- Zdecydowanie pamiętam.
- Tak czy siak nie chodzi o niego, - Zaczęła Ava, lekko uciszonym głosem. - Chodzi o ochronę…
- Hej Jane!
Spojrzałam na Estelle, która uśmiechając się stała niedaleko mnie ze swoim identyfikatorem w dłoni. Jak ja mogłam jej nie słyszeć?
Rozmowa zza rogu od razu ucichła.
Zamknęłam na chwile oczy wymuszając zirytowany uśmiech.
- Cześć. – Wycedziłam przez zęby.
Usłyszałam głośniejsze stąpanie obcasów na korytarzu, a zaraz później Ava wyłoniła się zza rogu.
- Oh. - powiedziała unosząc brew.
- Właśnie byłam w drodze do toalety. - Próbowałam wyjaśnić.
Zza zakrętu wyszedł Max uśmiechając się i machając do mnie.
- Hej Jane. - Powiedział.
Ava skupiła wzrok na Estelli.
- Nieobecność, bo mam zastępstwo a matmie. - Powiedziała Estella machając kartką z obecnościami. - Zabawne, że spotykamy się akurat w tym momencie. - Odparła Ava, zwężając oczy na mnie.
- Ta, śmiechu warte. - Powiedziałam krzyżując ręce na piersi. - Jestem wręcz zdziwiona, że nie ma nagrania śmiechu, idealnie towarzyszyłoby twojej odpowiedzi. Wiesz, chodzi mi o ten śmiech z seriali komediowych, bo to jest takie zabawne.
Ava otworzyła lekko usta ze zdziwienia, nie spodziewając się, że odpowiem na jej uwagę. Max lekko dławił się śmiechem.
- Wracam do klasy. - Odezwała się Ava, przechodząc obok mnie i głośno stukając swoimi obcasami.
Estella wzruszyła ramionami i odeszła w swoją stronę poprawiając swój kucyk. Max uśmiechnął się do mnie.
- Wiesz, że Ava nie lubi jak się jej odpowiada.
- No to w takim bądź razie nie wie na czym polega rozmowa. - Powiedziałam. - Ludzie mówią do ciebie, a ty im odpowiadasz. To się nazywa rozmowa.
- Droczymy się, co? - Zaśmiał się lekko Max.
Wzruszyłam ramionami i dodałam - Może.
Spojrzałam się na niego i nagle chciałam mu zadać miliardy pytań.
Dlaczego poszedłeś na grób Harry'ego? Dlaczego Ava nie chce żebyś tam więcej chodził? Co wiesz o jego śmierci?
Czy ty go zabiłeś?
Byłabym głupcem gdybym zapytała się go o to tutaj, w szkole. To nie było odpowiedni na to moment.
- Na razie. - Powiedziałam mijając go i wchodząc do damskiej toalety.
Oparłam się o umywalkę, kładąc ręce po przeciwległych jej stronach. Czułam się bardzo rozdarta. Miałam tyle pytań, ale nigdy nie było odpowiedniego momentu żeby je zadać. Jak znajdę ten właściwy czas i czy kiedykolwiek onw ogóle nastąpi?
Max i Ava na pewno byli najbliższymi przyjaciółmi Harry'ego. Muszą coś wiedzieć na temat jego śmierci - a ja muszę dowiedzieć się co.
***
Trzasnęłam drzwiami kuchennymi i położyłam torbę na stole, nie dziwiąc się, że Harry siedział na jednym z krzeseł kuchennych, podrzucając jabłko.
- Okej, więc coś się dzisiaj stało. - Powiedział podekscytowany.
- Coś się stało? Jak to? - Zapytałam unosząc lekko brew.
- Oh tak. Udało się, Jane, udało mi się!
- Zamierzasz mi w ogóle powiedzieć co to takiego stało czy …?
Harry wstał z krzesła, podszedł do mnie uśmiechając się szeroko.
- Przeszedłem przez ścianę.
Zaczęłam się uśmiechać.
- Wyjdź!
Rozpromieniony pokręcił głową.
- Ale Jane, mówię serio. Szedłem do kuchni i zamiast otworzyć drzwi, przeszedłem przez nie.
- Czekaj, jak?
- Nie wiem. Myślę, że wcześniej tego po prostu nie próbowałem.
- Udowodnij. - Powiedziałam wskazując na ścianę obok.
Harry uśmiechnął się. Podszedł do ściany, spoglądając się na mnie przez ramieni zanim przeszedł dokładnie przez kuchenną ścianę.
- O mój Boże!
Zaśmiał się przechodząc z powrotem do kuchni.
- Dobre, co? Przechodziłem przez ściany przez cały dzień.
- Nie mogę w to uwierzyć. Czy w takim razie możesz stać się niewidzialny?
- Próbowałem. Niestety tego nie ma w tym całym pakiecie śmierci.
- A to szkoda.
- Zgadzam się.
- Czy to znaczy, że możesz teraz przechodzić przez różne rzeczy?
- Póki co próbowałem tylko ze ścianami.
Podeszłam do kuchennego stołu i wzięłam do ręki czerwone jabłko, które odłożył.
- No to zobaczmy.
Gdy stanęłam naprzeciwko niego z diabelskim uśmieszkiem na twarzy, spojrzał na mnie zmieszanym wzrokiem.
- Nie ruszaj się, okej?
- Co ty chcesz…
Rzuciłam w niego jabłkiem najmocniej jak tylko mogłam. Rozszerzył oczy i zanim mógł
w jakikolwiek sposób zareagować, jabłko przeleciało przez jego klatkę piersiową, głośno upadając na kuchenną podłogę.
Obydwoje spojrzeliśmy na jabłko.
- To była najfajniejsza rzecz jaką kiedykolwiek w życiu widziałam. - Powiedziałam.
Spojrzeliśmy się na siebie i zaraz później wybuchneliśmy śmiechem. Harry podniósł jabłko i spojrzał się na nie, a ja do niego podeszłam również się mu przyglądając. Nadal byliśmy zdumieni fenomenem, którego byliśmy świadkami.
- Jak ty to robisz? - Zapytałam zaciekawiona.
Harry wzruszył ramionami.
- Gdybym to ja tylko wiedział. Wszystko co wiem, to to, że nie chciałem, żeby jabłko się ode mnie odbiło.
- Więc, kontrolujesz to za pomocą swoich myśli.
- Tak mi się wydaje.
- Okej, więc jakbym chciała cię spoliczkować, a ty nie chciałbyś być przeze mnie uderzony, to moja dłoń przeszłaby przez Twoją twarz?
- Przetestujmy to, okej?
Uśmiechnęłam się i podeszłam bliżej niego. Gwałtownie unosząc dłoń do policzka Harry’ego. Przez parę sekund czułam zimno przechodzące przez moją dłoń, kiedy przenikała przez jego twarz. Znów się roześmialiśmy.
- To jest super. - Powiedziałam kręcąc głową.
- Nie mogę w to uwierzyć, że odkryłem to dopiero teraz. - Powiedział. - Trzy miesiące błąkałem się po okolicy nie mając pojęcia, że mogę przechodzić przez różne przedmioty.
- Ale jeżeli chcesz być… no wiesz… namacalny to możesz, prawda?
Kącik jego ust wykręcił się w łobuzerski uśmiech.
- Dlaczego chciałabyś, żebym był namacalny? - Zapytał.
Zarumieniłam się odwracając od niego głowę.
- Ja po prostu, zastanawiałam się, ja…
Wyciągnął do mnie rękę i przesunął moją twarz sprawiając, że znów się na niego patrzyłam. Jego palce delikatnie dotykały moich policzków.
Jeżeli moja skóra była ogniem, to jego była lodem, który przeszywał mnie do szpiku kości wypalając moje ciało jednocześnie. Jak to jest, że tak martwy chłopak może sprawić, że czuję się tak żywa?
- Jestem teraz wystarczająco namacalny?
Moja twarz przybrała jeszcze głębszy odcień różu, na co on się roześmiał i zabrał dłonie z moich policzków.
- Jesteś zabawna, Jane.
- Przestań zanim rzucę w ciebie kolejnym jabłkiem.
- Dawaj.
Razem z Harrym spędziliśmy następną godzinę buszując po domu i szukając rzeczy, które można by przez niego rzucić. Dawno się tak nie uśmiałam. Przyjemne uczucie.
Po jakimś czasie mama wróciła do domu. Harry pośpiesznie przeszedł przez kuchenną ścianę, gdy rodzicielka wchodziła do środka. Szybko się pożegnał i posłał mi na odchodne uśmiech z dołeczkami, a ja zostałam z poobijanymi jabłkami i rozweselonym sercem.
____________________
Mam nadzieję, że wam się podobało, a ja myślę, że pod koniec tygodnia powinno pojawić się coś nowego. :)
taki przyjemny rozdział :)
OdpowiedzUsuńnie moge sie doczekac nastepnego!:)
GUFYDFGYFDG jaka ja się cieszę że wróciłaś !!!
OdpowiedzUsuńrozdział fghdafghdfghj czekam z niecierpliwością na next xd
Jest 1;45 am a ja się zamiast uczyć czytam twoje ff XD Zwariowałam XD
@Takemeliam1d
Bardzo ciesze sie ze wrocilas!
OdpowiedzUsuńA jesli chodzi o rozdzial to jest baaaaardzo fajny sdvdfghhjhgfddtghhfdssfdc!! @NiamsLov
Cieszę się z twojego powrotu :D
OdpowiedzUsuńRozdział bardzo fajny :)
TO
OdpowiedzUsuńBYŁO
GENIALNE
OK?!
Chyba umarłam z tą "namacalnością" �� Wątpię, by Max zamordował Harry'ego, ale to trochę dziwne, jak łatwo mu się gadało z Ave.
Nie mogę się doczekać nexta xD
@Forever1D_Laura
Jeju cudowne *.*
OdpowiedzUsuńI te jabłka :))
Teraz podejrzewam Ave
Maxa troche tez ale nie az tak bardzo
To wgl takie pokręcone
Cudo czekam na next x
@Faza_Bo_Hazza
Twoje tlumaczenie jest swietne. Jakis czas temu na nie trafilam i postanowilam przeczytac.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam xx - Lilka
A w wolnej chwili zapraszam do mnie: memories-harrystyles-ff..blogspot.com
Omg wrocilas. Tak bardzo się cieszę. ♡♡♡
OdpowiedzUsuńDziękuję Dziękuję Dziękuję Dziękuję omg !!@#@$$#$#@$%!% Tak się ciesze że wróciłas a tak wgl to swietna robota :)
OdpowiedzUsuńJeju jak świetnie ze znowu jesteś!
OdpowiedzUsuńStrasznie technikiem za tum bogiem a wczoraj znowu go otworzylam ale nie spodziwałam się że będzie rozdział a dzisiaj takie CO?!
Zajebisty blog i rozdzial!
Dziękuje!
Next!!!"! :*
I niech się w końcu pocałują! :*
*tęskniłam
Usuń*tym
Ups
Wow, nareszcie myślałam że nie dodasz(przetłumaczysz), a tu niespodzianka ;) Ten blog jest moim życiem i ciesze się że na niego dzisiaj spojrzałam :) Rozdział jest świetny, tęskniłam :) <3 Kocham i pozdrawiam, oraz życzę czasu i chęci na dalsze tłumaczenie tego bloga <3
OdpowiedzUsuńKarolina <3